Czas Brodnicy
- W obecnych okolicznościach wykonawcy mówią, że dla nich realizacja wielu inwestycji jest trudna. Głównie z powodu nieprzewidywalnych, ostatecznych kosztów. A rząd uprzedza, że prawie wszystkie ceny nadal będą rosły i nikt nie wie, do jakiego pułapu - stwierdza wójt gminy Świedziebnia. Co planują w tym roku wykonać?
Już w najbliższą niedzielę porozmawiamy przede wszystkim o bezpieczeństwie żywnościowym naszego kraju, a także o aktualnej sytuacji w polskim rolnictwie - czytamy w zapowiedzi spotkania z politykami w Świedziebni. Niedawno podobne tematy poruszano na spotkaniu z liderem AgroUnii Michałem Kołodziejczakiem w Bobrowie.
Niemal dwa miesiące trwało śledztwo i trudno było nawet uwierzyć, że utracone pieniądze się znajdą, a sprawca zostanie ukarany. Ale w końcu policja znalazła dowody, postawiła zarzuty i skierowała sprawę do prokuratury. Wszystko zaczęło się w grudniu na osiedlu Morskie Oko w Brodnicy, a co ciekawe, niedawno podobna sytuacja była w Świedziebni
Był generałem powstania kościuszkowskiego i polskiej armii u boku Napoleona. Potem kupił dworek we wsi Rokitnica pod Świedziebnią, tu zgromadził cenne zbiory. Ale dziś po dworku nie ma śladu, tego miejsca we wsi mieszkańcy nie potrafią wskazać. Część zbiorów generała trafiła do Muzeum Narodowego, niektóre do innych znanych polskich muzeów. A może jakieś skarby tu się ostały?
Remisem 2:2 zakończyły się niedzielne derby w piłkarskiej klasie B, w których LZS Świedziebnia na własnym boisku podejmowała rywala zza miedzy, czyli Unifreeze Górzno. Obie miejscowości z powiatu brodnickiego dzieli odległość 10 kilometrów
Jak ustaliła prokuratura rejonowa w Brodnicy, obaj mężczyźni poszli łowić ryby, a potem odnaleziono ich ciała pływające w stawach - w Drużynach i w Świedziebni. O obu zdarzeniach mówi szefowa brodnickiej prokuratury
W niedzielę wieczorem 65-letni mieszkaniec Świedziebni wyszedł z domu. Tragicznego odkrycia dokonano w poniedziałek rano.
Do tego domu w Świedziebni nikt się nie włamał, nikt tu niczego nie ukradł, budynek nie spłonął, ani nie zawalił się. Ale jednak gdy gospodarz wrócił i zobaczył, co się stało, to załamał ręce. Śledztwo w tej sprawie prowadzi policja.
Copyright © Agora SA